Ostatniego dnia kwietnia Michał Dulemba zorganizował kolejne spotkanie błyskaczy. Tym razem wybrany został opuszczony kurort w Kozubniku. Pogoda dopisała, miejsce też dopisało, nic nie spadło na głowę... No tak, trzeba pamiętać, że czasy świetności tego miejsca dawno już minęły. Mimo, że kurort wywodzi się z socrealizmu to trzeba przyznać, że musiał kiedyś wyglądać dość okazale i nowocześnie. Ponoć nie każdy mógł skorzystać z wygód tego miejsca. Wszak to były czasy kiedy wszyscy byli równi, ale niektórzy byli równiejsi ;) Teraz wszystko niszczeje, bo najpierw pojawiła się młoda demokracja, a później czas dokończył dzieła.

...Słów kilka o powodzi.
Jak to w górach, gdzie się nie obrócić to strumyk, i tu cały ośrodek był zbudowany wokół i na rzeczce. Fajnie to wygląda, ale... Przed chwilą oglądałem na youtube film z 17 maja jak ta rzeczka demoluje ulice Kozubnika. Kozubnik należy do gminy Porąbka, która jest skutecznie zalewana wodą z Zalewu Żywieckiego. Fakt, ostatniego dnia kwietnia nic nie wskazywało na to, że za 2 tygodnie będzie powódź. Ale ja nie jestem meteorologiem, nie jestem też Wójtem czy Wojewodą, którzy w swoich kompetencjach mają obowiązek zadbania, aby powodzie nie wyrządzały takich zniszczeń. Wszak okres powodziowy, jest wpisany w rytm naszych rzek, i nikogo nie powinien zaskakiwać. Ostatnia powódź stulecia pokazała kierunki działań, mówiono wtedy o konieczności dbania o systemy wałów rzecznych, o budowie kolejnych zbiorników retencyjnych, o systemach wczesnego ostrzegania i innych. A prawda jest taka, że miasto nawet nie potrafi zadbać o udrożnienie studzienek kanalizacyjnych, nie mówiąc już o zatorach wodnych na ulicach.
O tym jak jesteśmy słabi wobec żywiołów chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Trochę deszczów i wielka woda nie robi sobie nic z naszych marnych wałów przeciwpowodziowych.
Ciekawe czy i tym razem za kilka miesięcy wszystkie ambitne plany naprawy systemu przeciwpowodziowego rozmydlą się w brudnej wodzie z rozlanej rzeki?...


A wracając do przyjemniejszych rzeczy - wyprawa zdjęciowa udała się, zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć, z których kilka nadaje się nawet do pokazania ;) Na spotkanie zjawił się też, choć nieco spóźniony - Łukasz Piech. Bardzo sobie cenie jego warsztat fotograficzny i z przyjemnością śledzę jego blog. Miałem też okazję zobaczyć jakim jest pozytywnie zakręconym człowiekiem :)

Ostatnio natchnęło mnie na filmową produkcję reklamową ;) Przy okazji zmierzyłem się z możliwościami HD mojego canona. Efektem jest film, ale najważniejsze są wnioski. Na pewno trzeba jeszcze sporo popracować aby efekty były lepsze. Największa trudność to płynny ruch kamery o co jest niezwykle ciężko mając do dyspozycji jedynie statyw fotograficzny. Kolejna sprawa to walka z ostrością zwłaszcza w ruchu i przy słabym świetle. Ostatnim elementem pozostaje wydajność komputera. W czasie montażu kolejnych scen musiałem wytężyć wyobraźnię ponieważ podgląd na ekranie monitora pokazywał tylko wybrane klatki filmu, więc składanie kolejnych kadrów odbywało się prawie na ślepo. Ciekawe czy kolejne GB-ty ramu usprawnią proces? W każdym razie rendering filmu HD w wymiarze 1m 40s trwał ponad 20 minut, podczas gdy na tym samym komputerze film 10-minutowy w formacie DVD renderował się jakieś 4 minuty...
Tymczasem zamieszczam to co powstało i mam nadzieję, że najdzie mnie jeszcze ochota na poprawienie tej produkcji :)

Obserwatorzy

About Me